Ruszam w dalszą drogę, nadal po polskiej stronie. Jadę do sąsiedniej wioski Nowe Czaple, gdzie mam się spotkać z Gertrudą Kamińską, starszą siostrą Pawła. Gertruda ma 75 lat i jest również w świetnej formie. Oczy jej się śmieją. A przede wszystkim pamięta mnóstwo opowieści z dawnych czasów! Ona także opowiada o wojnie, o ojcu ukraińskiego pochodzenia , który wyruszył na wojnę jako żołnierz niemiecki, o matce, która została w kraju razem z szóstką dzieci, no i o froncie. Dziewięć tygodni. Wiele ofiar. „Po wszystkim przyszli polscy żołnierze i powiedzieli, że jeżeli ktoś chce, może przekroczyć Nysę. Poszliśmy za matką. Mówiła, że w ten sposób łatwiej nam będzie odnaleźć ojca, który wracał z frontu.” Gdy już się odnaleźli, ojciec Gertrudy zadecydował, żeby „powrócić do kraju”. „Możliwe, że później tego żałował, bo u nas w Polsce było o wiele ciężej niż w Niemczech Wschodnich” - opowiada Gertruda. Ona także musiała się do wszystkiego przystosować, nauczyć polskiego, itd. Wspomina o swojej siostrze, która uciekła do Niemiec Zachodnich, korzystając z ożywienia rozruchów robotniczych w czerwcu 1953 roku w Niemczech Wschodnich oraz z sowieckich represji. „Po raz pierwszy odwiedziłam ją w 1971 i nie mogłam wtedy spać” - przypomina sobie. „Ludzie stali w kolejkach do sklepu, mogli kupić wszystko, podczas gdy u nas sklepy były puste! Bardzo mną to wstrząsnęło, byłam chora z obrzydzenia!” Czasy były ciężkie, nie da się temu zaprzeczyć. Gertruda również przez długi czas pracowała w PGR-e. Jako kucharka. „Nie mieliśmy wiele, ale przynajmniej zawsze dostawaliśmy trochę pieniędzy pod koniec miesiąca. A dzisiaj nikt już nie może znaleźć pracy!” – Gertruda podnosi głos. „Eh, nasi rządzący! Nawet niech mi Pani o nich nie mówi! Tam na górze dbają wyłącznie o swoje interesy, a my, biedni ludzie, nic nie możemy zrobić!” Wyjaśnię tu pokrótce polski system socjalny: sześć miesięcy zasiłku dla bezrobotnych przysługuje tym, którzy nie odmówili trzy razy z rzędu oferty pracy. A później nic. Żadnego „RMI” na wzór francuski ani „Hartz IV” na wzór niemiecki. Trzeba radzić sobie samemu, pracować na czarno, próbować jakoś się wyżywić. Syn Gertrudy, który przejął małe gospodarstwo rodzinne, sam jest na bezrobociu. „Oczywiście sadzi te swoje ziemniaki, ale albo nie udaje mu się ich sprzedać albo sprzedaż nie przynosi żadnych zysków!” Rodzina cieszy się z dofinansowania unijnego, które dostaje od trzech lat, ale zastanawia się, dlaczego Polacy otrzymują mniej pieniędzy niż rolnicy z innych krajów europejskich. Gertruda wiele przeżyła w swoim życiu. Mogłaby mi o tym opowiadać całe popołudnie. Ale mimo wielkiej ochoty, by zostać i posłuchać jej jeszcze przez kilka godzin, postanawiam ruszyć w dalszą drogę. Chciałabym pokonać dzisiaj jeszcze około dwudziestu kilometrów!
2 komentarzy do "Spotkanie w Nowych Czaplach z Gertrudą, siostrą Pawła"
musze po polsku bo po niemiecku sie ucze ale nie umiem napisać tego co chcę na pewno fajny ten blog ale szkoda że nie umiem nic przeczytać zazdroszcze takiej podróży L’europe ne résoudra pas (tous) les problèmes avec les subventions…C’est ailleurs qu’il faut chercher les solutions. L’argent n’est qu’un moyen et pas une fin en soit! Proszę zostawić komentarz.
|