Tu pisze Frank J. (webmaster): Po tym, jak Charlotte odebrała mnie absolutnie punktualnie z dworca w Finkenheerd, odpoczęliśmy sobie po trudach przy lodach: być punktualnie lub spostrzec, że uwaga na wagonie pociągu regionalnego „przewóz rowerów może być ograniczony”, niekoniecznie odnosi się do liczby rowerów, lecz raczej do tego, iż ograniczenie możliwe jest z powodu zbyt wąskich drzwi dla rowerów wyposażonych w bagaż. W pobliżu Brieskov-Finkenheerd znajdują się dwa zalewy, które są połączone ze sobą kanałem. Kierujemy się zgodnie z poleceniem straży pożarnej najpierw na turystycznie bardzo dobrze udostępnione jezioro Helenesee. Po krótkiej jeździe na plac kempingowy precyzujemy alternatywę. Decydujemy jednak, że plac kempingowy, a tym samym i zalew jest ogrodzony płotem z zamkniętą bramą. Nie jesteśmy pierwsi uradowani z tego powodu, toteż ogrodzenie ma tu i ówdzie wygięcia, przez które możemy przecisnąć nasze rowery. Po torturach przez piaszczysty odcinek docieramy nad jezioro Katjasee, wynagrodzeni spokojem, przejrzystą, zimną wodą, pięknym zachodem słońca i komarami. Podczas gdy Charlotte jeszcze pracuje i udziela wywiadu dla Märkische Oderzeitung, ja mogę pływać i dziwić w wodzie naszych sąsiadów przy ognisku. Ponieważ obawiamy się nadejścia burzy na pogodnym nieboskłonie, rozkładamy „namiot” dla naszego bagażu i dla nas, aby się schronić przed deszczem, choć wynik nadejścia burzy może być „albo albo”. Przy tym pojawiło się pytanie: „Czy w Niemczech wolno nocować nad jeziorem w śpiworach bez namiotu?” Przypuszczalnie nie da się na to odpowiedzieć w odniesieniu do landu, czy jeziora, ale jeśli ktoś się na tym zna, komentarz nas ucieszy.
1 komentarz do "O ogrodzeniach i komarach nad jeziorem Helenesee"
En france, la question est la même. Mais, en l’absence de réponse, on dort, pas toujours tranquillement, au bord des lacs… Proszę zostawić komentarz.
|