Nie, nie chcę wam opowiadać ani o trójnarodowej uprawie ekologicznych pomidorów wzdłuż granicy, ani o moim w bohaterski sposób przed wyjazdem zdobytym namiocie….chcę wam jedynie troszeczkę uzmysłowić, jak żyje się z „Veloblogiem”. Skakać od projektu do projektu jest dobrze i ładnie, zawsze jednak trzeba znaleźć czas i dostęp do internetu, żeby wam o tym opowiedzieć, najlepiej do tego w ramach możliwości ze zdjęciami. Znaleźć czas na poszukiwania i spanie, to już całkiem inna para kaloszy. Wszystko to miało taki skutek, że przeszłam do tego, by moich rozmówców od razu pytać, czy przypadkiem nie instnieje u nich możliwość, jeśli nie jest to zbyt duże wymaganie, do przenocowania: w ogrodzie lub w mieszkaniu….i czy, całkiem przypadkowo, nie posiadają rozsądnego dostępu do internetu. W Großhennersdorfie – od niepamiętnych czasów wioska alternatywna, tak zapewniano mi na każdym kroku, często z dołączonym „nawet w czasach NRD” – wszystko to udało się lepiej niż dobrze. Tak samo i w Zittau: Kamil, nauczyciel czeskiego w Schkole, zabrał mnie do pewnej wspólnoty mieszkaniowej, która była bardziej niż miła – a do tego wyposażona w dostęp do internetu. Temu małemu kręgowi podoba się w Zittau, chętnie chlubią przede mną zalety tego regionu. Prawie dałam się zwieść przez te opowiadania, zaproszenia do popływania, wspinaczki lub do wycieczki starym pociągiem do pogórza w Zittau, całkiem niedaleko….Niestety to wszystko nie ma nic wspólnego z granicą Nysko-Odrzańską: Więc muszę pakować swoje rzeczy i ruszać w dalszą drogę, z głową pełną pięknych wspomnień.
2 komentarzy do "Mały kącik w ogrodzie"
virginie 19. lipiec 2007 20:37
oh génial! Ca a vraiment l’air trop bien…pfff…je suis jalouse! La prochaine, tu pourrais même partir sans tente…!? Toujours auss”débrouille”et chanceuse, me semble-t-il!… Proszę zostawić komentarz.
|