Już wcześniej je zauważyłam, te piękne domki, które często stoją w centrach wsi w tej okolicy. Z drewna i gliny, bardziej przyjaźnie dla środowiska już się nie da! Bardzo ładne, często jednak pusto stojące i wymagające renowacji. Rebecca przedstawiła mi je jako domki tkaczy z regionu, ponieważ ich konstrukcja była dostosowana do wibracji wywoływanych przez krosna tkackie. Ale co było wcześniej - domy czy krosna tkackie - tego już nie potrafiła mi powiedzieć. Marek, mieszkający we wspólnocie mieszkaniowej w Zittau, dosłownie zakochał się w tych domkach, które po niemiecku nazywają sie „Umgebindehäuschen” (czyli “domy przysłupowe”). Wspomaga on fundację na rzech tego budowictwa, która opiekuje się utrzymaniem tego dziedzictwa kulturowego. Obecnie istnieje około 20 000 takich domków, nie tylko w niemieckim obszarze Górno Łużyckim (Oberlausitz) (część Saksonii pomiędzy Weiswasser, Bischofswerdą, Zittau i Görlitz), ale również w Polsce (na południe od rzeki Nysy) i na północy Czech. Problem polega na tym - jak tłumaczy mi Marek, towarzysząc mi na rowerze aż do następnego przejścia granicznego – że obecnie mało osób przybywa, by osiąść w tym regionie na stałe i tu pracować, ci zaś, którzy tu pozostają, z reguły nie posiadają umowy o pracę pozwalającej kupić taki dom. Dla Marka ta sytuacja jest bardzo przykra. Domy niszczeją, powoli ale skutecznie. Na obszarze między Löbau i Zittau na przykład naliczono około 5000 domów przysłupowych, 4750 zakwalifikowano jako obiekty historyczne, 375 pozostaje opuszczonych. Kawałek historii zanika na naszych oczach… Stąd inicjatywa swoistej „giełdy nieruchomości” stworzona przez Fundację Umgebindehaus, w ramach której obecnie do kupienia jest około setki pięknych domków przysłupowych. Wiadomo już, jak można sprawić przyjemność Markowi!
1 komentarz do "Zakochany w regionalnej architekturze"
Chiche, mais pour toi? Proszę zostawić komentarz.
|