To ten duży szary punkt na mapie, który przekonał mnie do tego, żeby przekroczyć ganicę. Chciałam ją koniecznie zobaczyć, kopalnię węgla brunatnego w Turowie, mimo że niemiłosiernie paliło popołudniowe słońce. Ma ona bowiem całkiem długą historię: ponad 200 lat! Wydobycie, przy którym zatrudnionych jest dzisiaj ponad tysiąc ludzi, odbywa się po polskiej stronie w Turoszowie, dawne Türchau w Niemczech. W roku 1945 stworzenie „przyjaznej granicy” spowodowało zmianę w kierunku działania. Kopalnie stały się polskie. Ponad 300 robotników zostało zwolnionych i zastąpionych polskimi pracownikami. Przed wybudowaniem zakładów energetycznych Turów, na północ od Bogatyni (Polska), prąd był wytwarzany po niemieckiej stronie w Hirschfeld i był stamtąd transportowany do Polski. Dobry powód do urazów! Mimo wszystko miejsce to pozostaje nie do opisania. Wielka dziura o wielkości większej niż 2600 hektarów. Spróbujcie sobie tylko to wyobrazić! To po prostu nieludzkie, jak pustynia, ale nie naturalna. Mimo palącego słońca, dostałam przez to gęsiej skórki, a resztę dam wam odkryć na zdjęciach (2, 3, 4, 5, 6). Najbardziej zahartowani sami mogą tam pojechać i poprosić o wstęp. Biblioteka środowiskowa (Umweltbibliothek) z Großhennersdorfu to umożliwia…
4 komentarzy do "Stąpając w ciemnościach…"
![]() très belles photos! Ca a l’air d’être un endroit fascinant…je note! Contraste intéressant entre l’enthousiasme des autochtones et la “déprime” des paysages. Impressionnant de constater les dégâts que l’homme peut engendrer aux détriments de la simple nature! Ah la maîtrise de l’énergie, vaste débat! Proszę zostawić komentarz.
|